»LIMONOW«


von
Emmanuel Carrère



Die unautorisierte Webseite zum Buch.
Von den Machern von Limonow.de

zurück

«Limonow — powieść». Recenzja polityczna

Patryk Łomień

Niewiele jest równie bzdurnych i bezmyślnych — a im bardziej miałkich, tym częściej powtarzanych — komunałów, co: nie oceniaj książki po okładce. Może tylko jeden: żyj i daj żyć innym. Okładka książki jest przekazem równoznacznym, jeśli nie istotniejszym od jej treści, gdyż skierowanym od wydawcy do czytelnika, zdradzającym, co śliski typek próbujący opchnąć nam towar sądzi o nas, o autorze, o bohaterze. Ochronna szarość papierowej obwoluty książki z biblioteki publicznej nie mami i nie zachęca nikogo. Obrzydliwe, na wskroś współczesne wydanie fabularyzowanej biografii Limonowa pióra Emmanuela Carrère mami i zachęca z EMPiK-owego standu niczym wijąca się za szkłem amsterdamska dziwka. Od chrztu nazywa się: Limonov, ale nadgorliwy alfons w trosce o niekumatych dodaje drugi człon i mamy pokraczne: Limonow — powieść. Zdjęcie na okładce, koniecznie ze szlugiem i w kaszkiecie, przyciągnie preferowany target: lansującego się na (dowolny) underground wielkomiejskiego hipstera. Kiczowate dodatki: kolor limonkowy (sic!) dominujący na grzbiecie i skrzydełkach okładki, wypukły i foliowany tytuł. Krótki opis, zachwalający sprzedawany towarek, wyeksponowany bezczelnie i urągająco wprost na zdjęciu. A gdy jeleń jest już prawie złowiony, gdy weźmie książkę do ręki, jeszcze trochę zachwalania walorów oraz szczypta snobizmu na tylnej okładce: pochlebcze referencje Le Figaro i Le Monde, loga «Świata Elit», «Exklusiv», «lubimyczytać.pl».

Uśmiecham się z pogardą, ważąc w ręku tę papierową lampucerę zdjętą ze standu w EMPiK-u. Sprawdzam, czy mieści się w kieszeni wojskowych spodni i zaraz żałuję tego gestu, zmniejszającego moje szanse na dyskretne wyjście bez płacenia. Płacę, w ślad za książką rzucając kasjerce bon na 20% zniżki. Poprawiam kołnierz czarnej bluzy mundurowej, licząc na cień oburzonego komentarza ze strony zakolczykowanej kasjerki-hipsterki. Tak, poczytam sobie o Limonowie, w końcu to jeden z nas, no wiesz — faszysta. Dziewczę nie łapie aluzji, nie oburza się. Bezmyślna krowia apolitea: żuj i daj żuć innym. W tramwaju łykam łapczywie pierwszych kilka stron; nachalnie epatuję współpasażerów limonkowym tytułem, licząc na zgorszone syki.

Niestety, jedynym oburzonym w najbliższej okolicy okazuje się autor. Oburza się Limonowem, trochę się wije, trochę usprawiedliwia, ale nie potępia, nie sprowadza lektury swej (o)powieści do tej prostej, przewrotnej uciechy jaka towarzyszy mi zawsze, gdy kartkuję «Nigdy Więcej». Owszem, Carrère początkowo przypomina zagubionego i zszokowanego burżujka-demoliberałka, o smakowitym, narodowo-bolszewickim tatarze politycznym upichconym przez Limonowa wspominając mimochodem, z niesmakiem (jeśli nie obrzydzeniem). Jednak wraz ze snuciem tej przedziwnej opowieści — w zasadzie quasi-biograficznej, nie podważającej, ale utrwalającej legendę wykreowaną przez samego Limonowa — uderza coraz mocniej w zupełnie inną strunę. Zaczyna porównywać siebie i Eduarda Sawina, ksywa Limonow. To napięcie pomiędzy autorem i jego bohaterem (obaj prawdziwi, obaj wymyśleni), wpierw niezauważalne, potem narastające, by chwilowo wyładować się w całkowicie autobiograficznych (!) podrozdziałach i znów wezbrać, czyni z Limonowa opowieść niepokojącą. Cyniczny uśmieszek młodego, zuchwałego czytelnika, przekonanego od początku, że to on stoi po stronie bohatera i że razem kpią, szydzą wręcz z autora — niewtajemniczonego w narodowo-rewolucyjne arkana, o letniej temperaturze krwi — znika ostatecznie wraz z zaskakująco celną, zaskakująco odkrywczą analizą upadku politycznego Limonowa, prawiącego komunały o prawach człowieka wraz z pewnym szachistą. Od ostatecznej zamiany miejsc już tylko krok. Pozostaje jedynie nadzieja, że «rosyjski D’Annunzio», mimo siedmiu krzyżyków na karku, nie napisał jeszcze ostatniego rozdziału swojego życia i wkrótce znów zgorszy, zaszokuje, obrzydzi tłustych burżujków, jak wtedy, gdy — uwieczniony przez polskiego dokumentalistę — rozczulająco nieudolnie siał seriami z karabinu maszynowego po oblężonym Sarajewie w towarzystwie bawiącego się z małym szczeniaczkiem Radovana Karadžića.


«XPortal.pl», 25.09.2012

Eduard Limonow

Original:

Patryk Łomień

«Limonow — powieść». Recenzja polityczna

// «XPortal» (pl),
25.09.2012